Komentarze: 4
"A ja chciałabym, żebyś był taki malutki, że mieściłbyś się w dłoni,
tam byś się budził i zasypiał..." :*
"A ja chciałabym, żebyś był taki malutki, że mieściłbyś się w dłoni,
tam byś się budził i zasypiał..." :*
Był sobie kiedyś pewien mały chłopiec, a może już nie taki mały. Ale był i jest (choć już nie taki mały). Miał rodzinkę, w której MIŁOŚĆ z trudem torowała sobie w codzienności drogę. Ale trwała w jedności...
Ten chłopiec dorastał, poznawał świat, ludzi... Myślał, że wie czego chce. Więcej, wydawało się że lepiej wie niż najbliżsi. Przestał ich słuchać, przestał słuchać głosu serca, a zaczął słuchać kolesiów z podwórka. I to oni byli dla niego drogowskazem na dalsze życie.
Pewnego razu nastąpiła wielka kłótnia między nim a ojcem. Tak wielka, że nastały dni kiedy przechodzili obok siebie obojętnie, w milczeniu, jak obcy na osiedlowej uliczce. I tak dni płynęły... O co się pokłócili? Pewno o nic istotnego, o nic za co warto byłoby niszczyć MIŁOŚĆ... Ojciec kilka razy wychodził na spotkanie, szukając okazji do zgody, a on za każdym razem odtrącał rękę wyciągniętą na pojednanie...
Pewnego jednak razu stała się rzecz straszna... ojciec nie wrócił do domu... nagle w ciągu jednej chwili zabrakło ukochanego człowieka (o czym zrozumiał później)... w domu zrobiło się cicho, pusto, smutno... Chłopiec już nic nie mógł zrobić, ani podać dłoni na zgodę, ani powiedzieć „przepraszam”, „dziękuje za wszystko”, „kocham”... I wtedy jego serce „umarło” a z oczy wypłynęły dwie duże łzy...
Ale czas goi rany, choć tej nigdy DO KOŃCA ŻYCIA NIE ZAGOI, tak więc ten mały chłopiec rozejrzał się wokoło zobaczył, że nie jest sam, ale że obok jest mama, rodzeństwo... i zaczął ich kochać, kochać, kochać... bo się bał, że znowu nie zdąży powiedzieć KOCHAM!
Jaki z tego morał? Może ten znany z wiersza ks. Twardowskiego „Spieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą...” Kochajmy, bo czas mija, ludzie odchodzą... a my ciągle kochamy nie tych , których mamy kochać... Kochamy siebie, kochamy swoją racje, kochamy swoje plany i marzenia... A obok są ludzie, i to blisko nas, którzy umierają z braku MIŁOŚCI...
[*]
"Jaki cudny czas by zaczynać!
Niebo aż pęka
Z nadmiaru piękna
Nic nas nie może powstrzymać"
- mówi on...
I po chwili już ją rozbiera
Z letniej sukienki
I z wszystkich tajemnic
Wsłodkim zbożu toną w objęciach
W tę noc...
I jak to być mogło
Że ona i on
Osobno przez tyle lat
Żyli nie wiedząc
O swoim istnieniu
No jak, jak to się mogło stać?
I tak nagle przyszło im kończyć
Pod zimnym niebem
Zasłanym śniegiem
"Nic nas już chyba nie łączy"
- mówi on...
I po chwili płaczą oboje
Choć w głębi serca
Płaczą ze szczęścia
To co wspólnie dzielą na dwoje
W tę noc
I jak to być mogło
Że ona i on
Razem przez tyle lat
Żyli nie z sobą
Lecz całkiem obok
No jak, jak to się mogło stać?
"Jaki cudny czas by zaczynać
Niebo aż pęka
Z nadmiaru piękna
Nic nas nie może powstrzymać"
- mówi on...
I jak to być mogło
Że ona i on
Razem przez tyle lat
Żyli nie z sobą
Lecz całkiem obok
No jak, jak to się mogło stać?
I jak to być mogło
Że ona i on
Razem przez tyle lat
Żyli nie z sobą
Lecz całkiem obok
No jak, jak to się mogło stać?
Powiedz mi jak, powiedz mi jak
To się mogło stać
No jak?
(Anita Lipnicka "Historia jednej miłości")
[*]
"Musicie być mocni mocą miłość, która jest potężniejsza niż śmierć.."
(1920 - 2005)
P.S. Mam nowego Windowsa także problemy z serwerem się skończyły.. Zaczynam pracę tutaj.